Nie dość, że nadszedł dawno upragniony piątek, to jeszcze dzisiejszego dnia mamy kilka okazji do wypicia:
Po pierwsze, trzeba wypić za sam fakt, że jest piątek.
Po drugie, trzeba wypić za to, że jest to piątek DWUNASTEGO, a nie dzień dalej.
Po trzecie, trzeba wypić dlatego, że męczę was z tym blogiem już 365 dni!
*rozlewa piccolo*
Proszę więc Was wszystkich, kochani czytelnicy, żebyście rzucili te wszystkie książki, podręczniki i zeszyty w tył, za siebie, i chwycili cały ten bezalkoholowy alkohol, który rzucam wam z Tej strony. Gotowi? Macie wolne ręce? RZUCAM. Jeśli uderzyłam kogoś w głowę/nos/oko/brzuch/inne wrażliwe miejsce, to przepraszam, ale nigdy nie miałam cela.
Wszyscy mają co pić? Dobra, darujemy sobie jedzenie tortu (no chyba, że ktoś bardzo chce. Uprzedzam tylko, że jest różnica pomiędzy dostaniem w głowę/nos/oko/brzuch/inne wrażliwe miejsce piccolo a tortem... bo wiecie.. to brudzi). W razie czego, jestem w gotowości rzucenia wam czegoś ze szwedzkiego stołu. Mam snickersy. I niebieskie merci. Równe dwie sztuki, ale wiecie - jesteśmy czarodziejami i możemy to rozmnożyć, więc... może nawet uda nam się przetransmutować niebieskiego merci w zielonego *_*.
Dobra, wszyscy najedzeni i napici? To dobrze. Najważniejsze za nami. Teraz czas na przynudzanie:
*wstaje i łyżeczką od tortu, puka w kieliszek po piccolo (pusty, oczywiście), gotowa by wygłosić mowę:*
Nie przypuszczałam, że moja przygoda z blogsferą, spowodowana zwykłym szaleństwem sprzed trzystu sześćdziesięciu pięciu dni, zajdzie tak daleko.
Nie spodziewałam się, że znajdzie się tu tyle wspaniałych ludzi, którzy nieważne, jak bardzo rozdział byłby zły, i tak znajdą w nim dobre strony.
Nie miałam pojęcia, że to zajdzie tak daleko... że odwiedzi mnie prawie 50.000 osób i że zostawią po sobie 700 komentarzy.
Wątpiłam w to, że znajdzie się aż 56 obserwatorów (dwóch skubańców jest niewidocznych na dole, ale w moim panelu autora wszystko widać ;>). Naprawdę... nie ma na świecie słów, które mogą opisać, jak się z tym czuję.
Byłabym wdzięczna nawet, gdyby pojawiała się tutaj jedna wierna duszyczka i czytała, nawet jeśli pisałaby jedynie "hej, fajny rozdział". Nie mówię oczywiście, że "hej, fajny rozdział" jest czymś złym, bo nawet taka mała rzecz potrafi zmotywować, ale pojawiały się tutaj szaleńczej długości komentarze, które mogłyby się zmierzyć w rozległości z moimi rozdziałami, co zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie... po prostu dziękuję. Dziękuję Wam wszystkim. Dziękuję, że daliście mi i tej historii szansę, że mimo szaleńczych długości i błędów spróbowaliście i nie zostawiliście mnie, kiedy robiło się słabiej.
Dziękuję.
Dziękuję zwłaszcza (kolejność przypadkowa, proszę się nią nie sugerować, po prostu piszę, kogo sobie przypomnę, a wiadomo - białe plamy na mózgu i te klimaty):
Wiatrusiowi.
Oliwce.
Lumossy.
Elfikowi.
Aleksji, mimo że wieki cię tu nie było, kochanie :(.
Andziuś Potter.
Czarnej Damie/wesołemu kostkowi.
Victoire Weasley.
Paulli K.
Kwasowi.
Glen
Glen
Dorcas Meadowers.
Rogatej,
Lilce.
i każdemu innemu, kto kiedykolwiek zostawił tu komentarz.
Bez was nigdy nie byłoby Hogwartu...
To dzięki Wam i dla Was piszę i będę robić to tak długo, dopóki wszyscy stąd nie zwieją.
Po prostu... kocham was wszystkich <333.
*koniec mojej (nie)ckliwej mowy, możecie przestać rzygać do wiader*
Jestem ciekawa jak po tych 365 dniach blog ewoluował w Waszych oczach. Czy zmienił się na lepsze, czy na gorsze? Jaki rozdział powalił was na kolana (tak bardzo był zły xP), a jaki dało się przeczytać? W związku z tym, że to specyficzny post, w którym trwa impreza, byłabym naprawdę bardzo bardzo bardzo mega wdzięczna, gdyby to nie było tak, że tylko ja gadam (chociaż tak jest najczęściej), ale żeby ktoś z Was napisał w komentarzu, czego mu brakuje. W związku z tym, że w opowiadaniu staram się pokazywać, że w bożonarodzeniowy, sylwestrowy ( o tym się dowiecie w dzisiejszym rozdziale ;>) i - a jakże - urodzinowy wieczór wszystko jest możliwe, więc będę dzisiaj bardziej skłonna do dawania spoilerów (o ile wgl ktokolwiek będzie chciał mnie podpytać, tak tylko wspominam) i na przyjmowanie takich sugestii jak "więcej tego, mniej tego". To Wy czytacie to opowiadanie, więc chcę, żeby czytało Wam się jak najbardziej przyjemnie. Po polsku rzecz biorąc *przyjmuje poważny wyraz twarzy* rozdział nie rozdział, mam nadzieję, że ktoś skomentuje pod tym postem.
A teraz czas na najważniejsze, czyli prezenty. Teraz poważnie... kto pierwszy wyskakuje z kasy? xD. Tak, wiem, co odpowiecie: "nie mamy przy sobie pieniędzy, pies zjadł mi portfel, Wróżka Zębuszka przestała mnie odwiedzać i jestem do tyłu z kasą"... niech wam będzie, następnym razem. Możecie już zbierać z podłogi, pod koniec imprezy przejdę i będę zbierać na tacę ;>. A jeśli dochody nie będą zadowalające, możecie ewentualnie posprzątać po imprezie xD.
Póki co jednak ja dam moje prezenty dla Was, czyli... szalejemy:
link do Rozdziału Osiemnastego części trzeciej (14.09)
Tak, wiem, linki nie chodzą xD. Dzisiaj pojawi sie na pewno jedna z tych części (najprawdopodobniej druga), najprawdopodobniej jednak dwie - i pierwsza, i druga. Czy z trzecią się dzisiaj wyrobię - trudno powiedzieć. Póki co ośmielam się wystawić ponownie Waszą cierpliwość na próbę. Kiedy rozdział się pojawi, dam znać na chacie, żebyście nie musieli milion razy tu zaglądać.
Na razie zapraszam tych, którzy tego jeszcze nie zrobili do poczytania poprawek rozdziałów poprzednich, o ile macie ochotę i czas. Oczywiście nie pojawią sie tam, żadne zmieniające całą fabułę wątki, ale coś nowego zawsze się znajdzie:
linki do poprowionych rozdziałów, dla tych, którzy nie mają co robić:
To tyle ode mnie. Jeszcze raz dziękuję za te 365 dni.
3majcie się :*
pisz, pisz, bo ja tu czekam i czekam!!!
OdpowiedzUsuń***
Idealny prezent po 2 tygodniu spędzonym w 1 klasie gimnazjum. ,,Nic nie zmieniać, tak jak jest, jest dobrze'' !
A nie obrazisz się, Oliwko, jeśli opublikuje kompletnie nie po kolei i pojawi się najpierw druga część? Bo z tego, co widzę, to ta będzie za jakieś pół godzinki skończona xD
UsuńMogę sobie klikać :P A tak na serio to jestem pod wrażeniem, przez dużą literę Wrażeniem, duuuużym przez dużą literę WRAŻENIEM. Niech to! To na serio już rok! Chyba muszę sprawdzić kiedy ja się pierwszy raz pojawiłam... Było chyba sześć rozdziałów, a ja je czytałam po dwa i pisałam króciutkie komentarze (serio tak było? To możliwe?). Teraz nie byłoby opcji, żebym po dwa przeczytała (cichutko... nikt się nie dowie, że i tak jestem w stanie czytać po dwa, mimo ich długości). Rok... jak to dziwnie brzmi. Czuję się jak w noc duchów :D (kocham duchy). Dobra już dobra nie przynudzam. W skrócie... pierwszy blog, który zaczęłam czytać, pierwszy blog, który popchnął mnie do założenia swojego (dziękuję :*) i ostatni, który nadal systematycznie czytam ;)
OdpowiedzUsuńBędę dzisiaj czekać :)
Ps: Niektórzy płaczą, że dzisiaj 12. Urodziłam się 13 i kocham ten dzień 3:)
O kurcze, nasze blogi są rówieśnikami <3 Nie wiem jak Ty, ale ja widzę w tym przeznaczenie. A teraz wybacz, ale nie będę pisać jak bardzo uwielbiam Twojego bloga, bo nie mam czasu. Rozdział sam się nie skomentuje, a przecież już zaraz kolejna część! Także wybywam.
OdpowiedzUsuńDo skomentowania, yo
Lumossy
Sto lat , sto lat !
OdpowiedzUsuńUrodziny bloga mego ulubionego,
Dzisiejszego dnia nie zepsują humory Voldka złego!
Lily z Jamesem wpadną w odwiedziny,
Z okazji tej Dorcas z Syriuszem ogłoszą swe zaślubiny!
Pogratulować autorce wszyscy chcemy.
Życzyć weny również pragniemy!
Taka krótka rymowanka ;)
Życzę szczęścia, weny i powodzenia w szkole <3
Pozdrawiam,
Victoire Weasley ;*
Jeeezu ten wierszyk jest świetny! Nawet nie masz pojęcia, jakiego miałam banan na twarzy, jak przeczytałam go po raz pierwszy. Jesteś wspaniała <3.
UsuńRównież pozdrawiam,
Abigail :*