05. Spotkanie nad jeziorem
Z
|
bliżali się!
Naprawdę prawdziwa sylwetka Hogwartu zaczęła być widoczna w oddali. To było tak
niewiarygodne, że mogło nie być wytworem wyobraźni rudowłosej, lecz faktem.
Hogwart był jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie wiele osób widziałoby na
oczy. Piękny, mosiężny zamek stojący na niewielkim wzniesieniu przyciągał
spojrzenia jak magnes. Wokół niego usadowione były błonia, a gdy wytężyło się
wzrok, można było zobaczyć kawałek jeziora. Hogwart był ogromny i potężny, miał
siedem pięter, z piwnicą i lochami oraz cztery wieże- Zachodnią, Astronomiczną
oraz dwie mieszkalne: pokój wspólny Krukonów i mieszkanie dyrektora. Na każdej
wieży, znajdowało się olbrzymie okno, przypominające zielono-fioletową mozaikę.
Największe okno znajdowało się w zachodniej części zamku, z której można było
zaobserwować skrawek Wielkiej Sali. Była około ósma nad ranem, może wpół do
dziewiątej, więc wszyscy pewnie jedli śniadanie. Lily nagle poczuła straszliwy
głód, który przez długi czas był stłumiony. Pewnie czeka ją jeszcze rozmowa z
Dumbledore’ em albo, co gorsza z McGonagall, dlaczego przybyli później. W
dodatku musi się rozpakować i pewnie zanim to wszystko się skończy, już rozpocznie
zajęcia i o jedzeniu mowy nie będzie. Jęknęła. Była zmęczona od nieustającej
wędrówki i braku snu. A ostatnią rzeczą, o której marzyła była rozmowa z
nauczycielką transmutacji.
***
-Wejść!-
krzyknął Albus Dumbledore, siedzący za biurkiem i przeglądający pewną książkę,
która prawie się już rozpadła. Lily nacisnęła klamkę i weszła do gabinetu
wpuszczając towarzystwo. Dumbledore uśmiechnął się i rzekł:
-Spodziewałam się was. Usiądźcie- wskazał na
pięć krzeseł stojących przed jego biurkiem. Cała piątka dosyć ociężale dosiadła
ich i popatrzyła na spokojną i niezwykle poczciwą twarz profesora. Zanim
ktokolwiek zdążył cokolwiek wyksztusić, dyrektor jakby czytając w ich myślach,
powiedział: Dostałem sowę od Artura Weasleya, który był przekonany, że jeszcze
przed obiadokolacją wczoraj wrócicie do Hogwartu. Tym czasem jesteście tu dzień
później nie krótko przed śniadaniem…
-Błędny Rycerz
coś nawalił, jechaliśmy przez jedenaście godzin, panie profesorze, i byliśmy
dopiero w Dowtown!- przerwała Dorcas, spodziewając się jakieś interwencji
nauczyciela. Ten jednak nawet nie zwrócił na nią uwagi.
-Panie
profesorze?- zapytała niepewnie Lily. Dumbledore spojrzał na nią wyczekująco.
–Pan Weasley, zabrał nas do swojego domu, który dzielił z państwem Hideki, tam
mieszkali Aya i Joji, byli w naszym wieku. W każdym razie, kiedy się zapytałam
pani Hideki, dlaczego oni nie są w Hogwarcie, a pani Hideki powiedziała, że pan
lepiej mi odpowie- powiedziała jednym tchem. Dumbledore uśmiechnął się do niej.
-Wszystko to, o
co zapytałaś, przekazałem uczniom na uczcie, myślę, że na pewno dowiecie się co
i jak. Już niebawem- odpowiedział. Potem odwrócił głowę i zaczął grzebać w
szufladach swojego biurka. Po chwili wyjął z niej pięć małych kawałków
pergaminu.
-To wasze plany
lekcji- podał każdemu po jednym. Lily przyjrzała się i westchnęła.
Godziny
|
Pn
|
Wt
|
Śr
|
Cz
|
Pt
|
9-10
|
OPCM
|
Trans.
|
----------
|
Zielarstwo
|
---------
|
10-11
|
ONMS
|
Zaklęcia
|
Zaklęcia
|
Eliksiry
|
OPCM
|
11-12*
|
Trans.
|
Zielarstwo
|
Astron.
|
OPCM
|
Trans.
|
14-16
|
Eliksiry
|
Wróżb.
|
Eliksiry
|
Wróżb.
|
Astron.
|
*przerwa
obiadowa
-Wybaczcie mi
teraz, ale nie mam dla was już zbytnio czasu- uśmiechnął się.
***
Stanęły przed
Grubą Damą, która przyglądała im się uważnie. Dumbledore nic nie wspomniał o
nowym haśle, a obraz na pewno nie wpuści ich do pokoju bez tego.
-Macie może
zamiar wejść do pokoju?- zapytała kobieta z obrazu. Jej pukiel brązowo-siwych
już włosów zaczesany był na bok, związany podobnie do dobieranego, jednakże
włosy nie były związane gumką ani niczym tylko małym pierścieniem ściskającym
je jak spinka. Twarz kobiety była pomarszczona i znudzona, ale sama ona
wyglądała jak kobieta pod pięćdziesiątkę. Ubrana była w gustowną, różową
sukienkę z jedwabiu zdobioną bufiastymi rękawami i koronkami przy kołnierzu.
Oczy Grubej Damy były granatowo-szmaragdowe, które dziwnie świeciły się patrząc
na przechodniów.
-Mamy-powiedziała
zwięźle Dorcas z nutką ironii w głosie. Gruba Dama westchnęła. Meadowes
patrzała z pogardą na kobietę i skrzyżowała ręce na piersi, udając urażoną. Po
chwili jednak Dorcas nie mogła patrzeć na równie urażoną Grubą Damę, bo sama
nic nie widziała. Obraz zasłaniały jej cudze dłonie, pachnące znajomo.
-Syriusz!-
wykrzyknęła radośnie i rzuciła się ukochanemu na szyję. Syriusz nie mógł
uwolnić się od uścisku i powoli zaczął się dusić. Agnes i Lily wymieniły
bezsilne spojrzenia.
-Dorcas,
przestań go dusić- odparła Mary, wiedząc jednak, że to nic nie da.
-Właśnie, Dori-
wybełkotał Black i uwolnił się z pod uścisku dziewczyny i złapał ją za rękę, a
w drugą pociągnął jej kufer.
-Belissima- zwrócił się do obrazu.
-Zgadza się-
odpowiedziała Gruba Dama i przepuściła piątkę Gryfonów do pokoju. Lily, Mary i
Agnes od razu skierowały się do swojego dormitorium, ale Syriusz i Dorcas
usiedli na środku czerwonej sofy. Dorcas oparła głowę o barki Syriusza,
trzymając go za ręce i pytając o wszystko, co się wydarzyło w Hogwarcie.
-Okej, koniec z
plotkami, teraz ty mi opowiedz, jak dokonałaś tego, że przyjechałaś do Hogwartu
trzy dni po roku szkolnym- zaczął Black. Meadowes westchnęła i zaczęła swą
opowieść:
-Spóźniłyśmy
się na King’ s Cross, a potem zamknęli nam przejście. Znalazł nas Artur
Weasley, kojarzysz go może?- zapytała.
-Weasley?-
powtórzył Syriusz. Dorcas kiwnęła głową. –Gdzieś to chyba już słyszałem… Mów
dalej- mruknął próbując sobie przypomnieć.
-Dobra. Yyy…
Aha. Zabrał nas do swojego domu, właściwie do domu państwa Hideki- ciągnęła.
–To Japończycy- dodała pośpiesznie widząc zdziwioną minę Blacka. –W każdym bądź
razie, wczoraj odesłali nas Błędnym Rycerzem i wyobraź sobie, że po jedenastej
godzinie jazdy, byliśmy dopiero w Dowtown!- oznajmiła. Black spojrzał na nią
jak na wariatkę.
-W Dowtown?!-
powtórzył. –Normalnie powinniście nim dojechać na miejsce, max dwie-trzy
godziny, ale żeby po jedenastej godzinie jazdy być dopiero w Dowtown!- Meadowes
pokiwała głową, szczęśliwa, że nareszcie do kogoś to dotarło.
***
Lily otworzyła
drzwi dormitorium. Od razu zauważyła, że ktoś dołożył szóste łóżko, co było
dziwne, bo w tym dormitorium już mieszkały tylko cztery osoby. Dormitorium było
dosyć duże, po obu jego stronach stały po trzy łóżka, a na podłodze leżała
biała wykładzina. Obok każdego łóżka stała szafka nocna i miejsce na kufer, a
samo łóżko pościelone było starannie białą pościelą i poduszkami oraz czerwoną
kołdrą ze złotymi wstęgami przyczepionymi do jej końców. Koło każdego rządku
łóżek, stała szafa (Agnes spała, jako jedyna w drugim rzędzie, by mieć własną
szafę) z dębowego drzewa. Lily postawiła swój kufer na ziemi i zaczęła się
rozpakowywać.
-Cicho tu bez
niej- powiedziała Dorcas, która przed chwilą weszła. Lily przytaknęła. Dor
usiadła na łóżku Lily i spojrzała na nią wyczekująco. –Czemu się nie wyspowiadasz?
Zawsze tak robiłaś- zauważyła Dorcas, patrząc na nią z zakłopotaniem.
-Nie chce mi
się o tym gadać. Miałyśmy szalony weekend, a to wydarzenie w czerwcu to
naprawdę przechodzi wszelkie moje oczekiwania- mruknęła pesymistycznie. Dorcas
przytaknęła.
-Słyszałam, że
pokłóciłaś się z Mary, o co?- zapytała Dorcas.
-O nią. Słuchaj
Dor, za dziesięć minut zaczyna się transmutacja, więc musimy się streszczać-
powiedziała Ruda. Dorcas niechętnie zaczęła pakować do swojej torby książki i
różdżkę.
***
Huncwoci
zdyszani wpadli do sali transmutacji. Ze zdziwieniem spostrzegli, że McGonagall
nie ma. W klasie nikt nie zwrócił na nich uwagi, bo wszyscy byli zajęci
rozmowami. James spojrzał gniewnie na Łapę, który nie przyniósł tego
przeklętego eliksiru wielosokowego i ich plan runął w gruzach. Ale nawet Black
ich nie zauważył, tylko siedział sam w ławce odwrócony do kogoś plecami. Z kim on tak gada, zastanowił się
Rogacz. Podszedł więc do ławki swojej i Blacka i już zobaczył powód dla którego
Syriusz zlekceważył swoje zadanie. Był zbyt zajęty flirtowaniem z Dorcas
Meadowes. Zmarszczył brwi. Koło niej siedziała we własnej osobie Agnes Stewart,
która zajmowała się swoim ulubionym zajęciem, a mianowicie- szczotkowała włosy.
Za Agnes dostrzegł Mary MacDonald, która była zajęta wymianą plotek z… Serce
zabiło mu mocniej. …Lily Evans. Odruchowo rozczochrał sobie swoje kruczoczarne
włosy i szturchnął Łapę. Skrzyżował ręce na piersi i zrobił urażoną minę.
Syriusz zaniemówił.
-Nie
przyniosłem czegoś, prawda?- zapytał. Dorcas spiorunowała go oskarżającym
spojrzeniem.
-Mówiłeś, że
nie zrobiłbyś żadnego kawału, nigdy, bez mojego udziału!- oburzyła się. Syriusz
westchnął.
-Nie rób scen-
powiedział.
-Nie robię!-
fuknęła. Lily i Mary na chwile oderwały się z wymiany zdań i wymieniły
spojrzenia, natomiast Agnes zachichotała widząc minę Syriusza. Kiedy Syriusz
zaczął się tłumaczyć do sali weszła zdyszana profesorka.
-Black, odwróć
się, Potter usiądź. Stewart ty odłóż szczotkę, a ty Meadowes nie drzyj się w
czasie lekcji- warknęła widząc w klasie zamęt. -Z powodu zebrania grona
pedagogicznego dzisiejsze zajęcia zostaną przesunięte o trzy godziny- powiedziała z surowym wyrazem
twarzy. W tej właśnie chwili Lily dostała szturchańca od Mary, która głowa
wskazała na mały kawałek pergaminu, leżący przed Ruda na ławce. Lily bez słowa
rozwinęła go i przeczytała w myślach:
Spotkajmy się nad jeziorem o szóstej.
Nie trzeba było
się zastanawiać, kto jest autorem owego listu. Potter. Spojrzała na ławkę przed
nią. Rogacz patrzał się na nią jakby czekał na odpowiedź. Lily westchnęła i
czując, że powoli wariuje, skinęła głową.
***
Wiadomo było,
że od przybycia Lily do Hogwartu, nie ominie ją spotkanie na osobności z
Jamesem Potterem. Ale Lily sądziła, że nie dojdzie do tego tak szybko. Gdy
tylko wtedy oderwała się od rozmowy z
Mary (z którą o dziwo się pogodziła) i zobaczyła chłopaka, ta świadomość
uderzyła w nią natychmiast, ale nie westchnęła sceptycznie, ani nie pomyślała
nic negatywnego. Wprost przeciwnie. Poczuła zaciekawienie i ekscytację,
zastanawiała się, co James wymyśli i co zrobi, by znowu usłyszeć to zimne,
trzyliterowe słowo: „Nie”. Znowu te jego smutne czekoladowe oczy, będą ją
nawiedzać po nocach, a zapach jego perfum będzie jej się kojarzyć ze wszystkim.
Wszystko to zaczynało być argumentem, by nareszcie odpuścić i zgodzić się na
randkę, ale Lily należała do bardzo upartych osób i wiedziała, że dopóki Rogacz
nie dorośnie i nie przestanie gnębić słabszych, ona się z nim nie umówi.
-Lily! O czym
ty tak myślisz?- zapytała gniewnie Agnes. Lily oderwała się od bruneta i
powróciła do rzeczywistości. Agnes patrzała na nią jak na Petera, w chwili,
kiedy poplamił jej fiołkową sukienkę na bal, kremowym piwem z imbirem.
-Tak, Agnie?
Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziała niewinnie Ruda. Musi nareszcie
przestać myśleć o Rogaczu, bo inaczej nie będzie z nią za dobrze.
-Co ty nie
powiesz-syknęła Agnes. –Ciągle gdzieś odpływasz, masz jakieś ciekawsze
obmyślenia niż zwykle?- zapytała. Lily pokręciła głową.
-Nie Agnes. Tak
wpływa na mnie rok szkolny- skłamała. Agnes najwyraźniej uwierzyła, bo przewróciła
oczami bezradnie, jak to zwykle robiła gdy nie miała nic do gadania.
-Zobaczymy się
później- powiedziała Ruda, w pełni ignorując nawijanie Agnes o nowej sukience,
którą kupiła w sklepie koło Munga. Zarzuciła na ramię torbę i wzięła do ręki tost,
jako jej jedyny obiad, wychodząc z sali.
***
Plusk wody.
Kolejny kamień zniknął w jeziorze. Po co w ogóle tu przychodziła? Żeby później
znowu znosić te szaleńcze wyrzuty sumienia? I co mu powie? „Sorka, James, ale
nie nadajemy się na parę”? Przecież to idiotyczne. Mętlik w głowie, to
spotkanie, nic więcej. Znów rzuciła kamień. Za rok oszczędzi sobie nerwów. I
czemu on nie przychodzi?! Wystawił ją? To możliwe, chciał jej pewnie pokazać
jak to jest, ona przecież zawsze go wystawia. Plusk wody. Wyjęła z kieszeni
dżinsów mały zwitek pergaminu i
przeczytała go po raz setny: Spotkajmy się nad jeziorem o szóstej. Było
dziesięć po szóstej! Gdzie on jest? I wtem ktoś zasłonił jej oczy.
***
Wiem, że
tradycyjnie nawaliłam z notką. Teraz, kiedy już dotarli do Hogwartu, wszystko
będzie łatwiejsze, ale na razie niestety, musicie znosić te straszliwe nudy xD.
Cóż, nie zostało mi nic innego jak życzyć wam Wesołych Świąt Wielkiej Nocy i
weny xD.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Autorka jest głodomorkiem, a akurat nie ma Danio w pobliżu. Chcesz ją dokarmić? Napisz komentarz! Wystarczy zwykłe: "przeczytałem" z anonima, a ona już ma dzienne zapotrzebowanie Witaminy K(omentarz).