27.08.2011

005. Spotkanie nad jeziorem.


05. Spotkanie nad jeziorem
Z
bliżali się! Naprawdę prawdziwa sylwetka Hogwartu zaczęła być widoczna w oddali. To było tak niewiarygodne, że mogło nie być wytworem wyobraźni rudowłosej, lecz faktem. Hogwart był jednym z najpiękniejszych miejsc, jakie wiele osób widziałoby na oczy. Piękny, mosiężny zamek stojący na niewielkim wzniesieniu przyciągał spojrzenia jak magnes. Wokół niego usadowione były błonia, a gdy wytężyło się wzrok, można było zobaczyć kawałek jeziora. Hogwart był ogromny i potężny, miał siedem pięter, z piwnicą i lochami oraz cztery wieże- Zachodnią, Astronomiczną oraz dwie mieszkalne: pokój wspólny Krukonów i mieszkanie dyrektora. Na każdej wieży, znajdowało się olbrzymie okno, przypominające zielono-fioletową mozaikę. Największe okno znajdowało się w zachodniej części zamku, z której można było zaobserwować skrawek Wielkiej Sali. Była około ósma nad ranem, może wpół do dziewiątej, więc wszyscy pewnie jedli śniadanie. Lily nagle poczuła straszliwy głód, który przez długi czas był stłumiony. Pewnie czeka ją jeszcze rozmowa z Dumbledore’ em albo, co gorsza z McGonagall, dlaczego przybyli później. W dodatku musi się rozpakować i pewnie zanim to wszystko się skończy, już rozpocznie zajęcia i o jedzeniu mowy nie będzie. Jęknęła. Była zmęczona od nieustającej wędrówki i braku snu. A ostatnią rzeczą, o której marzyła była rozmowa z nauczycielką transmutacji.
***

-Wejść!- krzyknął Albus Dumbledore, siedzący za biurkiem i przeglądający pewną książkę, która prawie się już rozpadła. Lily nacisnęła klamkę i weszła do gabinetu wpuszczając towarzystwo. Dumbledore uśmiechnął się i rzekł:
 -Spodziewałam się was. Usiądźcie- wskazał na pięć krzeseł stojących przed jego biurkiem. Cała piątka dosyć ociężale dosiadła ich i popatrzyła na spokojną i niezwykle poczciwą twarz profesora. Zanim ktokolwiek zdążył cokolwiek wyksztusić, dyrektor jakby czytając w ich myślach, powiedział: Dostałem sowę od Artura Weasleya, który był przekonany, że jeszcze przed obiadokolacją wczoraj wrócicie do Hogwartu. Tym czasem jesteście tu dzień później nie krótko przed śniadaniem…
-Błędny Rycerz coś nawalił, jechaliśmy przez jedenaście godzin, panie profesorze, i byliśmy dopiero w Dowtown!- przerwała Dorcas, spodziewając się jakieś interwencji nauczyciela. Ten jednak nawet nie zwrócił na nią uwagi.
-Panie profesorze?- zapytała niepewnie Lily. Dumbledore spojrzał na nią wyczekująco. –Pan Weasley, zabrał nas do swojego domu, który dzielił z państwem Hideki, tam mieszkali Aya i Joji, byli w naszym wieku. W każdym razie, kiedy się zapytałam pani Hideki, dlaczego oni nie są w Hogwarcie, a pani Hideki powiedziała, że pan lepiej mi odpowie- powiedziała jednym tchem. Dumbledore uśmiechnął się do niej.
-Wszystko to, o co zapytałaś, przekazałem uczniom na uczcie, myślę, że na pewno dowiecie się co i jak. Już niebawem- odpowiedział. Potem odwrócił głowę i zaczął grzebać w szufladach swojego biurka. Po chwili wyjął z niej pięć małych kawałków pergaminu.
-To wasze plany lekcji- podał każdemu po jednym. Lily przyjrzała się i westchnęła.
Godziny
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
9-10
OPCM
Trans.
----------
Zielarstwo
---------
10-11
ONMS
Zaklęcia
Zaklęcia
Eliksiry
OPCM
11-12*
Trans.
Zielarstwo
Astron.
OPCM
Trans.
14-16
Eliksiry
Wróżb.
Eliksiry
Wróżb.
Astron.
*przerwa obiadowa
-Wybaczcie mi teraz, ale nie mam dla was już zbytnio czasu- uśmiechnął się.
***
Stanęły przed Grubą Damą, która przyglądała im się uważnie. Dumbledore nic nie wspomniał o nowym haśle, a obraz na pewno nie wpuści ich do pokoju bez tego.
-Macie może zamiar wejść do pokoju?- zapytała kobieta z obrazu. Jej pukiel brązowo-siwych już włosów zaczesany był na bok, związany podobnie do dobieranego, jednakże włosy nie były związane gumką ani niczym tylko małym pierścieniem ściskającym je jak spinka. Twarz kobiety była pomarszczona i znudzona, ale sama ona wyglądała jak kobieta pod pięćdziesiątkę. Ubrana była w gustowną, różową sukienkę z jedwabiu zdobioną bufiastymi rękawami i koronkami przy kołnierzu. Oczy Grubej Damy były granatowo-szmaragdowe, które dziwnie świeciły się patrząc na przechodniów.
-Mamy-powiedziała zwięźle Dorcas z nutką ironii w głosie. Gruba Dama westchnęła. Meadowes patrzała z pogardą na kobietę i skrzyżowała ręce na piersi, udając urażoną. Po chwili jednak Dorcas nie mogła patrzeć na równie urażoną Grubą Damę, bo sama nic nie widziała. Obraz zasłaniały jej cudze dłonie, pachnące znajomo.
-Syriusz!- wykrzyknęła radośnie i rzuciła się ukochanemu na szyję. Syriusz nie mógł uwolnić się od uścisku i powoli zaczął się dusić. Agnes i Lily wymieniły bezsilne spojrzenia.
-Dorcas, przestań go dusić- odparła Mary, wiedząc jednak, że to nic nie da.
-Właśnie, Dori- wybełkotał Black i uwolnił się z pod uścisku dziewczyny i złapał ją za rękę, a w drugą pociągnął jej kufer.
-Belissima- zwrócił się do obrazu.
-Zgadza się- odpowiedziała Gruba Dama i przepuściła piątkę Gryfonów do pokoju. Lily, Mary i Agnes od razu skierowały się do swojego dormitorium, ale Syriusz i Dorcas usiedli na środku czerwonej sofy. Dorcas oparła głowę o barki Syriusza, trzymając go za ręce i pytając o wszystko, co się wydarzyło w Hogwarcie.
-Okej, koniec z plotkami, teraz ty mi opowiedz, jak dokonałaś tego, że przyjechałaś do Hogwartu trzy dni po roku szkolnym- zaczął Black. Meadowes westchnęła i zaczęła swą opowieść:
-Spóźniłyśmy się na King’ s Cross, a potem zamknęli nam przejście. Znalazł nas Artur Weasley, kojarzysz go może?- zapytała.
-Weasley?- powtórzył Syriusz. Dorcas kiwnęła głową. –Gdzieś to chyba już słyszałem… Mów dalej- mruknął próbując sobie przypomnieć.
-Dobra. Yyy… Aha. Zabrał nas do swojego domu, właściwie do domu państwa Hideki- ciągnęła. –To Japończycy- dodała pośpiesznie widząc zdziwioną minę Blacka. –W każdym bądź razie, wczoraj odesłali nas Błędnym Rycerzem i wyobraź sobie, że po jedenastej godzinie jazdy, byliśmy dopiero w Dowtown!- oznajmiła. Black spojrzał na nią jak na wariatkę.
-W Dowtown?!- powtórzył. –Normalnie powinniście nim dojechać na miejsce, max dwie-trzy godziny, ale żeby po jedenastej godzinie jazdy być dopiero w Dowtown!- Meadowes pokiwała głową, szczęśliwa, że nareszcie do kogoś to dotarło.
***

Lily otworzyła drzwi dormitorium. Od razu zauważyła, że ktoś dołożył szóste łóżko, co było dziwne, bo w tym dormitorium już mieszkały tylko cztery osoby. Dormitorium było dosyć duże, po obu jego stronach stały po trzy łóżka, a na podłodze leżała biała wykładzina. Obok każdego łóżka stała szafka nocna i miejsce na kufer, a samo łóżko pościelone było starannie białą pościelą i poduszkami oraz czerwoną kołdrą ze złotymi wstęgami przyczepionymi do jej końców. Koło każdego rządku łóżek, stała szafa (Agnes spała, jako jedyna w drugim rzędzie, by mieć własną szafę) z dębowego drzewa. Lily postawiła swój kufer na ziemi i zaczęła się rozpakowywać.
-Cicho tu bez niej- powiedziała Dorcas, która przed chwilą weszła. Lily przytaknęła. Dor usiadła na łóżku Lily i spojrzała na nią wyczekująco. –Czemu się nie wyspowiadasz? Zawsze tak robiłaś- zauważyła Dorcas, patrząc na nią z zakłopotaniem.
-Nie chce mi się o tym gadać. Miałyśmy szalony weekend, a to wydarzenie w czerwcu to naprawdę przechodzi wszelkie moje oczekiwania- mruknęła pesymistycznie. Dorcas przytaknęła.
-Słyszałam, że pokłóciłaś się z Mary, o co?- zapytała Dorcas.
-O nią. Słuchaj Dor, za dziesięć minut zaczyna się transmutacja, więc musimy się streszczać- powiedziała Ruda. Dorcas niechętnie zaczęła pakować do swojej torby książki i różdżkę.
***
Huncwoci zdyszani wpadli do sali transmutacji. Ze zdziwieniem spostrzegli, że McGonagall nie ma. W klasie nikt nie zwrócił na nich uwagi, bo wszyscy byli zajęci rozmowami. James spojrzał gniewnie na Łapę, który nie przyniósł tego przeklętego eliksiru wielosokowego i ich plan runął w gruzach. Ale nawet Black ich nie zauważył, tylko siedział sam w ławce odwrócony do kogoś plecami. Z kim on tak gada, zastanowił się Rogacz. Podszedł więc do ławki swojej i Blacka i już zobaczył powód dla którego Syriusz zlekceważył swoje zadanie. Był zbyt zajęty flirtowaniem z Dorcas Meadowes. Zmarszczył brwi. Koło niej siedziała we własnej osobie Agnes Stewart, która zajmowała się swoim ulubionym zajęciem, a mianowicie- szczotkowała włosy. Za Agnes dostrzegł Mary MacDonald, która była zajęta wymianą plotek z… Serce zabiło mu mocniej. …Lily Evans. Odruchowo rozczochrał sobie swoje kruczoczarne włosy i szturchnął Łapę. Skrzyżował ręce na piersi i zrobił urażoną minę. Syriusz zaniemówił.
-Nie przyniosłem czegoś, prawda?- zapytał. Dorcas spiorunowała go oskarżającym spojrzeniem.
-Mówiłeś, że nie zrobiłbyś żadnego kawału, nigdy, bez mojego udziału!- oburzyła się. Syriusz westchnął.
-Nie rób scen- powiedział.
-Nie robię!- fuknęła. Lily i Mary na chwile oderwały się z wymiany zdań i wymieniły spojrzenia, natomiast Agnes zachichotała widząc minę Syriusza. Kiedy Syriusz zaczął się tłumaczyć do sali weszła zdyszana profesorka.
-Black, odwróć się, Potter usiądź. Stewart ty odłóż szczotkę, a ty Meadowes nie drzyj się w czasie lekcji- warknęła widząc w klasie zamęt. -Z powodu zebrania grona pedagogicznego dzisiejsze zajęcia zostaną przesunięte o  trzy godziny- powiedziała z surowym wyrazem twarzy. W tej właśnie chwili Lily dostała szturchańca od Mary, która głowa wskazała na mały kawałek pergaminu, leżący przed Ruda na ławce. Lily bez słowa rozwinęła go i przeczytała w myślach:
Spotkajmy się nad jeziorem o szóstej.
Nie trzeba było się zastanawiać, kto jest autorem owego listu. Potter. Spojrzała na ławkę przed nią. Rogacz patrzał się na nią jakby czekał na odpowiedź. Lily westchnęła i czując, że powoli wariuje, skinęła głową.
***
Wiadomo było, że od przybycia Lily do Hogwartu, nie ominie ją spotkanie na osobności z Jamesem Potterem. Ale Lily sądziła, że nie dojdzie do tego tak szybko. Gdy tylko wtedy oderwała się od rozmowy z Mary (z którą o dziwo się pogodziła) i zobaczyła chłopaka, ta świadomość uderzyła w nią natychmiast, ale nie westchnęła sceptycznie, ani nie pomyślała nic negatywnego. Wprost przeciwnie. Poczuła zaciekawienie i ekscytację, zastanawiała się, co James wymyśli i co zrobi, by znowu usłyszeć to zimne, trzyliterowe słowo: „Nie”. Znowu te jego smutne czekoladowe oczy, będą ją nawiedzać po nocach, a zapach jego perfum będzie jej się kojarzyć ze wszystkim. Wszystko to zaczynało być argumentem, by nareszcie odpuścić i zgodzić się na randkę, ale Lily należała do bardzo upartych osób i wiedziała, że dopóki Rogacz nie dorośnie i nie przestanie gnębić słabszych, ona się z nim nie umówi.
-Lily! O czym ty tak myślisz?- zapytała gniewnie Agnes. Lily oderwała się od bruneta i powróciła do rzeczywistości. Agnes patrzała na nią jak na Petera, w chwili, kiedy poplamił jej fiołkową sukienkę na bal, kremowym piwem z imbirem.
-Tak, Agnie? Przepraszam, zamyśliłam się- powiedziała niewinnie Ruda. Musi nareszcie przestać myśleć o Rogaczu, bo inaczej nie będzie z nią za dobrze.
-Co ty nie powiesz-syknęła Agnes. –Ciągle gdzieś odpływasz, masz jakieś ciekawsze obmyślenia niż zwykle?- zapytała. Lily pokręciła głową.
-Nie Agnes. Tak wpływa na mnie rok szkolny- skłamała. Agnes najwyraźniej uwierzyła, bo przewróciła oczami bezradnie, jak to zwykle robiła gdy nie miała nic do gadania.
-Zobaczymy się później- powiedziała Ruda, w pełni ignorując nawijanie Agnes o nowej sukience, którą kupiła w sklepie koło Munga. Zarzuciła na ramię torbę i wzięła do ręki tost, jako jej jedyny obiad, wychodząc z sali.
***    

Plusk wody. Kolejny kamień zniknął w jeziorze. Po co w ogóle tu przychodziła? Żeby później znowu znosić te szaleńcze wyrzuty sumienia? I co mu powie? „Sorka, James, ale nie nadajemy się na parę”? Przecież to idiotyczne. Mętlik w głowie, to spotkanie, nic więcej. Znów rzuciła kamień. Za rok oszczędzi sobie nerwów. I czemu on nie przychodzi?! Wystawił ją? To możliwe, chciał jej pewnie pokazać jak to jest, ona przecież zawsze go wystawia. Plusk wody. Wyjęła z kieszeni dżinsów mały zwitek  pergaminu i przeczytała go po raz setny: Spotkajmy się nad jeziorem o szóstej. Było dziesięć po szóstej! Gdzie on jest? I wtem ktoś zasłonił jej oczy.
***
Wiem, że tradycyjnie nawaliłam z notką. Teraz, kiedy już dotarli do Hogwartu, wszystko będzie łatwiejsze, ale na razie niestety, musicie znosić te straszliwe nudy xD. Cóż, nie zostało mi nic innego jak życzyć wam Wesołych Świąt Wielkiej Nocy i weny xD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Autorka jest głodomorkiem, a akurat nie ma Danio w pobliżu. Chcesz ją dokarmić? Napisz komentarz! Wystarczy zwykłe: "przeczytałem" z anonima, a ona już ma dzienne zapotrzebowanie Witaminy K(omentarz).

Obserwatorzy

Theme by Lydia Credits: X, X