8.01.2023

31.2. Zwykły atak serca

"No cóż, masz tylko siedemnaście lat i wszystko, czego pragniesz, to zniknąć.

Rozumiesz, co chcę powiedzieć. "

- Roger Taylor, perkusista Queen, "Sheer Heart Attack"


1

Hogsmeade, pensjonat Pod Zielonym Smokiem

AC/DC - T.N.T.

Tego wieczora w Hogsmeade rozpętała się prawdziwa śnieżyca. Członkowie czarodziejskiej policji od godziny dwunastej przybijali do tablic ogłoszeniowych ostrzeżenia o kryzysie pogodowym, osobiście eskortowali też pijanych awanturników z Trzech Mioteł z powrotem do ich domostw. Przepowiadano, że w nocy zostanie odnotowana najniższa temperatura od początku wojny, straszono również, że huragan nadciągający do Hogsmeade z Aberdeen może wywabić z kryjówek górskie trolle. Środa, piętnastego lutego tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego siódmego, przeszła do historii miasteczka jako jeden z najgorszych dni handlowych pod względem obrotu. Hugh Longbottom, pięćdziesięcioletni, szanowany auror, uśmiechnął się posępnie. Rozumiał pretensje hogsmaedzkich kupców, zgadzał się też, że Urząd Dezinformacji rozbuchał niepogodny, angielski dzień do rozmiarów kataklizmu. Problem w tym, że pogoda stanowiła zaledwie pretekst, a mieszkańcy nie zdawali sobie sprawy przed czym tak naprawdę byli chronieni. 

Coś strasznego się tutaj stanie powiedział Hugh do pozostałych ludzi obecnych w ciasnym pokoiku pensjonatu Pod Zielonym Smokiem. Coś, co planowali od wielu tygodni.

28.12.2022

8. Przeminęło z kaflem (nowa wersja)

 „Nie mogę teraz myśleć. Pomyślę o tym później, kiedy będzie mi łatwiej, kiedy nie będę widziała jego oczu."
— Margaret Mitchell/Przeminęło z wiatrem



Kilka minut po wschodzie słońca na brzydkiej, pustej ulicy Cokeworth, zza szarej, przemysłowej mgły, wyłoniła się zakapturzona postać, niby pająk przedzierający się przez żmudnie utkaną przezeń pajęczynę. Słońce nieśmiało przywitało owego przybysza wczesnymi, różowozłocistymi promieniami, które odbiły się od bladej, posągowej twarzy kobiety i zdradziły jej tożsamość. 

Blondynka w szmaragdowej szacie, o arystokratycznych rysach i zimnych oczach, z ociąganiem uniosła swoją dłoń, foremną i aksamitną jak u Wenus z Arles, i zakryła łzawiące oczy. Była to świeżo upieczona pani Prewett, w tych stronach znana wciąż jednak jako panienka Lukrecja Black. Słońce wzniosło się jeszcze wyżej na niebie, tym razem rażąc niemowlę, które kobieta tuliła do piersi. 

Od ostatnich odwiedzin Lukrecji w Cokeworth minęło kilka miesięcy. Choć w życiu kobiety zmieniło się wszystko, to miasto pozostawało dokładnie takie samo… Wychodząc z nędznego Spinner' s End, dotarła wreszcie do ładniejszej i bardziej zadbanej ulicy, której bieda nie pukała tak bardzo do okien.

Ethan powiedział jej o swojej niedawnej przeprowadzce, ale nie wiedziała do końca, gdzie powinna go szukać. Poprosiła go co prawda o szczegółowy adres, ale nie otrzymała odpowiedzi – biedactwo, zapewne obawiał się, że Lukrecja będzie go nachodzić. I całkiem słusznie, pomyślała. Szkoda tylko, że nie domyślił się, iż nie odpuszczę tak łatwo.

12.09.2022

31.1. Zwykły atak serca

"No cóż, masz tylko siedemnaście lat i wszystko, czego pragniesz, to zniknąć.

Rozumiesz, co chcę powiedzieć. "

— Queen, ,,Sheer Heart Attack"


1

Queen - Sheer Heart Attack


— Do you know, do you know, do you know just how i feel? SHEEEEEEEER HEEART ATTACK! REEEEEEEEEAL, wstawaj, Evans! CAAAARDIAC!!!!! Rogacz, śpiąca królewno! I feel so, ina- ina- ina--- RTICULATE!!!!

Gramofon podskakiwał na szafce nocnej Syriusza Blacka, grając na cały regulator Sheer Heart Attack Queen. Syriusz stał na środku sypialni z łobuzerskim uśmiechem na ustach wykorzystywał swoje umiejętności magiczne w celach niegodziwych. James został strącony ze swojego wygodnego łóżka i zaatakowany przez przetransmutowane, wściekłe poduszki. Przeklinając, zerwał się na równe nogi i założył na nos swoje okulary. Sekundę później niebieski błysk rozświetlił pokój, a gramofon uderzył w sufit i odbył samobójczy skok przez okno.

Tymczasem Lily Evans ukryła swoją głowę pod złotoczerwonym kocem, modląc się w duchu, aby Syriusz nie zwrócił różdżki w jej stronę (przed porannym macchiato nie była ona bowiem w stanie stoczyć żadnego pojedynku). Musiała przyznać uczciwie, że spodziewała się podobnego przedstawienia w swój pierwszy poranek jako współlokatorka Huncwotów. Nie miałaby jednak nic przeciwko, gdyby koledzy nie zawstydzali ją transmutacyjnymi zdolnościami.

1.09.2022

#Miniaturka ,,Toujours pur"

 Londyn, lipiec 1976

Sex Pistols - Anarchy in the U.K.


Syriusz Black przekręcił pokrętło gramofonu, podgłaśniając Anarchy in the U.K., singiel jeszcze cieplutki, zakupiony dzień wcześniej w podziemnym sklepie na jednej ze stacji mugolskiego metra. Narkotyczna melodia, przypominająca wycie szyszymory albo i nawet głośny turkot ukochanego motocyklu, skradła mu serce odkąd po raz pierwszy usłyszał ją u swojego zbuntowanego wujaszka Alfarda, w pierwszy dzień wakacji. 

Pistolsi zapewniali idealny podkład muzyczny do atmosfery pokoju Syriusza. Współgrali z czarnymi plakatami zespołów punkrockowych; ze znoszoną kurtką ze smoczej skóry, będącą bazą dla każdej stylizacji młodego Blacka; z mugolskimi, przemycanymi magazynami poświęconymi motoryzacji; z nielegalnymi magicznymi instrumentami, którymi Syriusz uwielbiał straszyć Stworka; a nawet z wiadomościami od Jamesa Pottera, dostarczanymi regularnie przez czarną sówkę, o treści w istocie anarchistycznej. 

25.04.2020

30.2. Wiara, nadzieja i miłość

"Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystko pokłada nadzieję (...). Miłość nigdy nie ustaje. Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja, miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość"
- Paweł z Tarsu, 1. List do Koryntian


IX – WIARA

Minęły niespełna dwie doby od pełni, a Remus Lupin, nastoletni wilkołak, opuścił skrzydło szpitalne i wybrał się na spokojną, zimową przechadzkę po błoniach. Dzień był słoneczny, ale mroźny. Śnieg prószył przez całą noc i ustał gwałtownie nad ranem, jakoby spóźniony scenograf, który przygotowywał baśniową scenerię na świętego Walentego. Szron okrył pnie drzew i wyrysował finezyjne wzory na oknach zamku. Gałązki ogołoconych drzew dostojnie kołysały się, otrzepując z białego puchu, a ptaki wylatujące z sowiarni, zrzucały z parapetów i rynien kryształowe sopelki lodu. Był to jeden z tych dni, kiedy Hogwart wydawał się raczej wytworem wyobraźni niżeli rzeczywistą placówką.
Remus uśmiechnął się w stronę swojej towarzyszki. Colette Angelo, w swoim drogim futrze w biało-czarne cętki sięgającym jej do stóp, razem z jej szaroplatynowymi włosami i zaróżowioną cerą, idealnie pasowała do tej śnieżnej, wyśnionej odsłony Hogwartu. Obydwoje spacerowali w milczeniu już od kilkunastu minut. Lupin miał w głowie całkowity mętlik, a nawet coś na kształt niepokoju, kiedy zobaczył swoją koleżankę kilkanaście minut temu w Sali Wejściowej, jednakże w tej chwili, w miarę spędzania z nią kolejnych minut, całe to napięcie uleciało z jego duszy, a on poczuł błogi spokój, taki, jaki czuje się podczas zasypiania.  Było tyle rzeczy, o które chciał wtedy zapytać!
— Ty wiesz – powiedział cicho, bardziej do siebie niż do dziewczyny. 
Tak.
Bree była bardzo domyślna, jak zawsze zresztą, kiedy z nim rozmawiała.
— Od razu wiedziałam, kim jesteś – od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam cię na sylwestrze u Potterów. Był w moim życiu moment, kiedy ojciec bardzo obawiał się, że zaatakuje mnie Fenrir Greyback. Wtedy bardzo uczulił mnie na cechy wilcze. Dzięki temu…mam teraz pewną intuicję, tak sądzę.

Obserwatorzy

Theme by Lydia Credits: X, X